Pandemia jak morze *
Najnowsza premiera Teatru Polskiego Radia, słuchowisko „O człowieku, co wlazł do morza (i chyba nie wylezie)” Krysi Bednarek w reżyserii Jarosława Tumidajskiego, jest pokłosiem I edycji konkursu ogłoszonego przez Teatr Telewizji pod hasłem „Narracje Nieobecne”, którego motywem przewodnim była pandemia COVID-19.

Ewa Konstancja Bułhak i Sara Lityńska. Fot. Cezary Piwowarski
Jury, przyznając autorce drugie wyróżnienie, zaznaczyło w werdykcie, iż doceniło jej „dostrzeżenie destrukcyjnego wpływu pandemii na młode pokolenie”, a ponadto podkreśliło jej „wyobraźnię, językową sprawność i oryginalną konstrukcję świata”. I rzeczywiście, wszystkie te elementy w sztuce Krysi Bednarek można odnaleźć, choć nie jest to zadanie łatwe, ponieważ autorka tworzy świat nieco odrealniony, momentami dziwny – choć można się zastanowić, czy rzeczywistość okresu pandemii, gdy ludzie mieli ograniczony lub całkowicie niemożliwy kontakt ze sobą, nie wydaje się właśnie taka: niecodzienna, dziwna. Już sam tytuł sztuki jawi się jako bardzo oryginalny, zaprzeczający pełnej nadziei i wierze w pozytywne odrodzenie świata i ludzi po zakończeniu lockdownu.
Narracja w słuchowisku „O człowieku, co wlazł do morza…” toczy się dwutorowo. Pierwszy narrator (Mirosław Haniszewski) opowiada o wydarzeniach, które mają miejsce w podwarszawskiej miejscowości, w domu Żanety (Sara Lityńska) i jej matki Teo (Ewa Konstancja Bułhak) oraz ich sąsiadów: Ciężarnej (a później Postciężarnej) Beaty (Justyna Kowalska) i Zwykłego Adama (Tomasz Borkowski). To z tymi postaciami związany jest wątek toksycznych relacji matki i córki, które powodują, że dziewczyna szuka bliskości poza domem, gdzie z kolei pada ofiarą groomingu i wykorzystania seksualnego.
Druga narracja, snuta przez Żanetę – Fantazję (Katarzyna Dąbrowska) – opowiada o pochodzącym ze wsi mężczyźnie, hodowcy kur. Po przybyciu nad Bałtyk wchodzi on do morza, ale nie znajduje w nim oczyszczenia z przygnębienia, braku sukcesów, życiowych problemów i niepowodzeń.
Dla Żanety odbiciem się od gnuśnej, popandemicznej rzeczywistości okazuje się gniew i zaangażowanie w działalność ruchu „MeToo”, udział w grupach wsparcia dla kobiet – ofiar przemocy seksualnej – oraz w protestach domagających się respektowania praw kobiet i społeczności LGBT. Krysia Bednarek sugeruje w ten sposób, że istnieje możliwość otrząśnięcia się z pandemicznej traumy i nadrobienia kilku lat najlepszych dla nabywania społecznych kompetencji – tak jak robi to bohaterka jej sztuki, kreowana bardzo wiarygodnie przez Sarę Lityńską, młodą aktorkę łódzkiego Teatru Jaracza. Potrzeba jednak sensownej pracy, edukacji i solidarności międzyludzkiej, bo – jak pokazuje historia mężczyzny, który wlazł do morza – człowiek jest zbyt słaby, by sam utrzymać się na powierzchni egzystencji.

Jarosław Tumidajski i Andrzej Brzoska. Fot. Cezary Piwowarski
Tę refleksyjną opowieść Jarosław Tumidajski nie tylko wyreżyserował, ale także – jak to ma w zwyczaju – oprawił muzycznie. Muzyka doskonale współgra z przeżyciami bohaterów i klimatem czasów, o których opowiada Bednarek. W słuchowisku, które tradycyjnie po premierze trafiło na stronę internetową TPR, można też usłyszeć Ewę Porębską, Monikę Węgiel i Krzysztofa Szczepaniaka.
* Recenzja napisana dla portalu "Teatr dla Wszystkich" i tam opublikowana 16.12.2025 r.
Komentarze
Prześlij komentarz