"Pożegnania" na finał sezonu w Teatrze Telewizji TVP
Ostatnią premierą
sezonu 2017/2018 w Teatrze Telewizji TVP było przedstawienie zrealizowane przez
Agnieszkę Glińską na podstawie powieści Stanisława Dygata „Pożegnania”.
![]() |
Scena z "Pożegnań" w reżyserii A. Glińskiej. Fot. Stanisław Loba |
Najsłynniejszą
dotychczas realizacją tego utworu Dygata był film nakręcony 60 lat temu przez
Wojciecha Jerzego Hasa z Marią Wachowiak, Tadeuszem Janczarem i Gustawem
Holoubkiem w rolach głównych (to w tym filmie Sława Przybylska śpiewała
„Pamiętasz była jesień”). „Pożegnania” pokazane w Teatrze Telewizji TVP 4
czerwca 2018 roku były telewizyjną wersją spektaklu Teatru Narodowego w
Warszawie sprzed 6 lat. Adaptacji powieści Stanisława Dygata dokonała reżyserka
Agnieszka Glińska do spółki z Tomaszem Szczepankiem.
Pawła, głównego
bohatera, wywodzącego się z wyższych sfer (warszawska inteligencja) poznajemy w
maju poprzedzającym wybuch II wojny światowej. Ten młody, zbuntowany człowiek
poznaje w nocnym lokalu fordanserkę Lidkę, ze stołecznej Pragi. Ulega
fascynacji tą wyzwoloną, przynajmniej obyczajowo, kobietą. Zabiera ją do
podmiejskiego pensjonatu, gdzie ich znajomość i uczucie się rozwijają. Do
momentu interwencji ojca Pawła (nazbyt kabaretowy Krzysztof Stelmaszyk), który
uważa, że ta upadła w jego mniemaniu kobieta może zniszczyć życie jego syna. Paweł
jednakowoż bardzo chce zburzyć dotychczasowy porządek, zmienić świat,
przynajmniej ten, w którym dotychczas dane mu było funkcjonować. Świat znaczony
sztucznością, szablonami i schematami. Pragnie niezwykłych doznań i przeżyć,
których namiastkę dała mu tancerka. Ale przychodzi wrzesień 1939 roku, wybucha
wojna, która przewartościowuje wszystko, co dotychczas ludzkość uznawała za
normę. Czy miłość Lidki i Pawła będzie jeszcze możliwa? Co z wiarą młodego
mężczyzny w potęgę jednostki potrafiącej zmienić otaczającą go rzeczywistość?
Czy podobnie jak z miłością będzie się musiał pożegnać? Tych pożegnań w
spektaklu Agnieszki Glińskiej jest zdecydowanie więcej. Jej i Dygata bohater
musi się pożegnać także z charakterystyczną dla młodości naiwnością,
marzeniami, buntem i złudzeniami wreszcie. Paweł ze spokojem przyjmuje posadę kelnera
w restauracji byłego lokaja i popadnie w całkowite odrętwienie człowieka
pozbawionego celu w życiu.
![]() |
Marcin Hycnar jako Paweł. Fot. Stanisław Loba |
Pawła w spektaklu
Glińskiej gra Marcin Hycnar, jeden z ciekawszych aktorów średniego pokolenia,
który na scenie Teatru Narodowego stworzył przynajmniej kilka znakomitych
kreacji z Arturem w „Tangu” Mrożka w reżyserii Jerzego Jarockiego na czele. Także
tutaj jest filarem przedstawienia. Stonowanymi środkami tworzy poruszającą
postać takiego trochę nadwrażliwca i buntownika, szukającego swojego miejsca w
życiu. Jest wstrząsający jako osobnik przegrany, rozczarowany życiem i otaczającym
go światem oraz ludźmi, których „i tak się nie zmieni”. Partneruje mu jako
Lidka Patrycja Soliman, przekonująco pokazująca (zwłaszcza w scenie finałowej)
dramat kobiety, która nie wie, kim jest mimo formalnej przemiany społecznej
pozycji. Oprócz nich świat „Pożegnań” zaludniają mniej lub bardziej przegrane
postaci grane przez tak znakomite aktorki i aktorów, jak Sławomira Łozińska
(Walerka), Ewa Konstancja Bułhak (hrabina Róża), Dominika Kluźniak (Mika/Dodo),
Dorota Landowska (właścicielka pensjonatu „Quo vadis”), Karol Pocheć (Cachard) i – przede wszystkim – Beata Fudalej w roli Maryny.
Mimo to przedstawienie jest mało spójne, momentami niejasne, także przez
nadużywanie symboliki bogoojczyźnianej. Ma się wrażenie, że Glińska reżyseruje
Dygata w konwencji Gombrowicza, a układy choreograficzne Weroniki Pelczyńskiej
bardziej pasowałyby do inscenizacji „Balu manekinów” Bruna Jasieńskiego. W
takiej samej konwencji utrzymane są zdjęcia Wojciecha Staronia (rodem z Ostrowca Świętokrzyskiego) i scenografia Magdaleny
Maciejewskiej.
Słowem: wyjątkowo dobry
sezon 2017/2018 Teatr Telewizji TVP kończy przedstawieniem z kilku względów
interesującym, choć nie wybitnym. Na pewno nie na miarę „Biesiady u Hrabiny
Kotłubaj” Witolda Gombrowicza w reżyserii Roberta Glińskiego z kapitalnymi
kreacjami Anny Polony, Barbary Krafftówny i Bohdana Łazuki czy „Żabusi”
Gabrieli Zapolskiej w reżyserii Anny Wieczur – Bluszcz z doskonałymi Arkadiuszem
Janiczkiem i Małgorzatą Kocik.
Komentarze
Prześlij komentarz