Subiektywna historia kina w pigułce *

25 lipca 2025 roku odbędzie się premiera „Vinci 2”, prawdopodobnie ostatniego filmu Juliusza Machulskiego. Reżyser mówi o tym, choć się nie zapiera, w opublikowanej przez Wydawnictwo Sonia Draga książce „3174 filmy mojego życia”, która niedawno trafiła do księgarń.

Okładka książki. Fot. Wydawnictwo Sonia Draga

To nie jest bynajmniej kolejny, typowy wywiad – rzeka. To rozmowa dziennikarza i pisarza (autora m.in. znakomitych „Trocin”) Krzysztofa Vargi z Juliuszem Machulskim, twórcą takich kinowych hitów, jak „Vabank”, „Kiler”, „Kingsajz” czy „Seksmisja”, choć z jego wypowiedzi zawartych w tej publikacji można wysnuć wniosek, że szczególnie istotnym dlań filmem jest „Szwadron”. A dlaczego „Vinci 2” miałby być ostatnim przez Machulskiego filmem? Otóż dlatego, że jest on zwolennikiem tezy, że reżyser po 70. roku życia nie powinien już kręcić kolejnych filmów (on sam przekroczył ten wiek w marcu tego roku), bowiem okazują się one z reguły dużo słabsze niż sztandarowe dzieła stworzone uprzednio. Dowodem są ostatnie realizacje Kubricka (szczególnie – obok Billy’ego Wildera – cenionego przez Juliusza Machulskiego), Wajdy, Kawalerowicza czy Coppoli. Reżyser zamierza teraz skupić się na pisaniu powieści, już opublikował dwie: „Nikczemny narrator” i „Wisząca małpa”.

Punktem wyjścia do rozmowy obu panów jest prowadzony przez Juliusza Machulskiego od wczesnomłodzieńczych lat rejestr obejrzanych w kinie filmów: początkowo w zeszycie, obecnie w komputerze. W momencie rozpoczęcia pracy nad książką z Krzysztofem Vargą liczba ta wynosiła tytułowe 3174 filmy (w dodatku do treści głównej zamieszczono listę 50 z nich z okresu poprzedzającego rozpoczęcie przez Machulskiego studiów w łódzkiej Filmówce). Liczba imponująca, podobnie jak rozległa wiedza o filmie czy w szerszym kontekście historii kina, rewelacyjna pamięć szczegółów ich akcji i obsady prezentowane przez obu rozmówców. Pod tym względem książka jest lekturą obowiązkową nie tylko dla kinomanów, ale także kandydatów na reżyserów i aktorów, krytyków i historyków (nie tylko) sztuki filmowej. Wypowiedzi obu interlokutorów nacechowane są przy tym głębokim subiektywizmem i zawierają niejednokrotnie bardzo surowe oceny, także dzieł tzw. mistrzów kina. Są też fragmenty nieco „lżejsze”, gdy reżyser opowiada o kulisach pracy na planie filmowym, współpracy z aktorami, procesie produkcji filmu i związanych z tym perturbacjach, nie tylko tych poważnych, ale i tych zabawnych. Panowie antycypują też przyszłość kinematografii, wieszcząc zanik tzw. kina środka.

Merytorycznie książka jest bez zarzutu, nawet jeśli czytelnik ma inne zdanie niż Machulski czy Varga. Coś, co szczególnie przeszkadza w jej lekturze to powtarzalność pewnych stwierdzeń, ocen, anegdot po kilka razy, co tworzy swoiste déjà vu (tytuł jednego z filmów Machulskiego). Ileż bowiem razy można czytać o słabości filmu „Oczy szeroko zamknięte” czy problemach ze współreżyserami „Małego Zgonu”?! Gdyby redaktor usunął te powtarzające się fragmenty książka nie byłaby tak przegadana, wręcz zyskałaby na zwartości. Poza tym - must read.

Juliusz Machulski, Krzysztof Varga: "3174 filmy mojego życia"

Wydawnictwo Sonia Draga

Katowice 2025

Stron: 485

*Recenzja powstała dla portalu "Teatr dla Wszystkich" i tam została opublikowana 6.07.2025 roku


Komentarze