Historia, która rzuca cień na pokolenia - wokół książki Andrzeja Nowaka - Arczewskiego

Trwa swoiste tournée promujące najnowszą książkę Andrzeja Nowaka – Arczewskiego wydaną przez Muzeum Historii Polskiego Ruchu Ludowego „Długi cień świętej góry”. Po Janowicach, Sandomierzu, Warszawie i Kielcach przyszedł czas (15 października 2024 r.) na Ostrowiec Świętokrzyski, gdzie w Miejskiej Bibliotece Publicznej spotkanie z autorem poprowadził literaturoznawca i historyk prof. Stanisław Żak.

Stanisław Żak, Paweł Górniak (dyrektor MBP) i Andrzej Nowak - Arczewski. Fot. Krzysztof Krzak

Publicystycznej i literackiej twórczości znakomitego reportażysty Andrzeja Nowaka – Arczewskiego zdaje się przyświecać myśl sformułowana przez prof. Andrzeja Friszkego umieszczona jako motto „Długiego cienia świętej góry”: Czy historia jest po to, by mówić prawdę, czy po to, by budować mit o godności narodu? Idealizacja społeczeństwa jest absurdem. Żadne społeczeństwo nie jest jednolite. Są ludzie szlachetni i są ludzie podli. Dlatego też Nowak – Arczewski sięga po kontrowersyjne tematy z przeszłości, które wymykają się jednoznacznej ocenie. Tak było w poprzednich jego książkach: „Zmiłuj się nad nami” (Ogólnopolska Nagroda Bonum Publicum imienia Aleksandra Patkowskiego),„Stań do apelu. Pseudonim Tarzan” (uznana za książkę września 2018 r. według „Miesięcznika Literackiego Książki”, następnie zakwalifikowana do Nagrody imienia Kazimierza Moczarskiego w 2019 r.) czy „Przykosa”.

Okładka książki ze zdjęciem Jana Bułhaka. Fot. materiał wydawnictwa

Tym razem reportażysta opowiada historię dziejącą się na terenie Pasma Jeleniowskiego, odcinka Gór Świętokrzyskich rozciągającego się, jak podaje Wikipedia, od rzeki Słupianki do Wyżyny Sandomierskiej w okolicach wsi Bukowiany pod Opatowem. Odtworzone przez autora wydarzenia dzieją się w Piórkowie, Wronowie i wspomnianych już Bukowianach, a dotyczą trzech różnych pod względem statusu społecznego rodzin: inteligenckiej Krystyny i Franciszka Młudzików, ziemiańskiej Róży i Jana Reklewskich oraz chłopskiej Józefy i Jana Szczykutowiczów. Choć tak różne, to przecież w porównywalnie bolesnym wymiarze dotknięte ręką historii, czyniącej ich ofiarami bratobójczych walk ugrupowań partyzanckich stacjonujących w lasach świętokrzyskich i okolicznych wsi, czasami też sąsiedzkich donosów lub też niepotwierdzonych domniemań – wystarczyło nakarmić sowieckiego zbiega z okrutnego więzienia na Świętym Krzyżu. Ich losy rekonstruuje Nowak – Arczewski na podstawie dokumentów pisanych znajdujących się w archiwach i zdjęć, ale przede wszystkim w oparciu na opowieści żyjących potomków uczestników tamtych wydarzeń, także tych stojących wówczas „po ciemnej stronie mocy”. To oni starają się usprawiedliwić postępowanie antenatów, a reportażyście zarzucają chęć wzbudzenia nienawiści wśród ludzi. A prawdziwą jego intencją jest pokazanie skomplikowanych relacji między ludźmi, którzy starali się wypełniać – choćby tylko przez bliskie sąsiedztwo Świętego Krzyża i znajdującego się tam klasztoru – przykazanie miłości bliźniego, bez względu na jego narodowość czy przynależność organizacyjną i płacili. Andrzej Nowak – Arczewski odtwarza też powojenne losy swoich bohaterów i ich potomnych dotkniętych dziedziczoną traumą, pokazując przy tym jak daleko w życie człowieka sięgają skutki dokonanych w przeszłości wyborów, których ocena bywa ambiwalentna; pokazuje jak łatwo z przestępcy stać się bohaterem i odwrotnie, jak było choćby w przypadku Wasyla Piotrowicza Wojczenki „Saszki” przez pewien czas patrona jednej z ostrowieckich szkół. Najbardziej przerażająca w tej książce jest hipokryzja, koniunkturalne traktowanie religijności,która przegrywa z ideologią, która każe kościelnym chórzystom mordować niewinnych ludzi. - Budujemy mit nieskazitelnego narodu, a Andrzej Nowak – Arczewski w ten mit uderza – mówił podczas spotkania w ostrowieckiej MBP profesor Stanisław Żak. - Szczególnie mocno uderza w ten generalny, że my, Polacy, jesteśmy święci, zawsze korekt, a inni próbują nam to odebrać.

Prof. Stanisław Żak i Andrzej Nowak-Arczewski. Fot. Krzysztof Krzak

Zarówno profesor, jak i inni uczestnicy rozmowy o najnowszej książce znakomitego reportażysty zgodzili się, że powinna ona stać się lekturą obowiązkową w szkołach, by uświadomić młodych ludzi, jak skomplikowana i nieoczywista jest historia Polski, tak w wymiarze całego narodu, jak i indywidualnych losów poszczególnych rodzin.

Komentarze

  1. Może wreszcie ktoś się ocknie i przypomni sobie, że to była okrutna wojna. Ci partyzanci tak pogardliwie nazwani *kościelnymi chórzystami* nie poszli tam dla rozrywki, z nudów. Poszli tam - pewnie z wielką traumą wykonać rozkaz /inna sprawa czy słuszny/, ale to nie oni go napisali. Byli zobligowani przysięgą, jaką każdy żołnierz składa wstępując do danej organizacji /może warto byłoby zapoznać się z treścią przysięgi żołnierzy AK - czyż nie?/. Łatwo teraz z perspektywy kilkudziesięciu lat osądzać tych ludzi, którzy już nie żyją i nie mogą się bronić. Proponuję zatrzymać się i zastanowić jak w tamtej sytuacji ja bym się zachował, jakiego wyboru bym dokonał, a potem dopiero ferować wyroki.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz