Serwus, panie P.! *

Nietrudno sobie wyobrazić, co by się działo w niektórych środowiskach Kielc (nie bez przyczyny Klerykowem nazwanych już przez Stefana Żeromskiego), gdyby twórcy najnowszej i ostatniej w bieżącym sezonie prapremiery w tamtejszym Teatrze im. Żeromskiego właśnie zachowali tytuł książki, na podstawie której ją zrealizowali – „Sztuka obsługi penisa”. Na szczęście nadali oni przedstawieniu tytuł „Koń na rycerzu”, wywołujący co najwyżej skojarzenia z piosenką zespołu Nocny Kochanek.

Anna Antoniewicz i Oskar Jarzombek. Fot. Natalia Kabanow

Autorami „Sztuki obsługi penisa” są Andrzej Gryżewski i Przemysław Pilarski. Ten ostatni napisał też scenariusz spektaklu wyreżyserowanego przez Tadeusza Kabicza, młodego reżysera, który stosunkowo niedawno zrealizował dla Teatru Telewizji całkiem udaną „Pełną powagę” Oskara Wilde’a. Z pełną powagą, acz w formie lekkiej, pozbawionej pseudo naukowego nabzdyczenia autorzy zajęli się problemem szeroko pojętej męskości. To temat rzadko pojawiający się przestrzeni teatralnej, tabu poniekąd, obarczone wieloma mitami, bowiem stereotypowe pojęcie „prawdziwej męskości” tkwi w społeczeństwie od lat i ma się całkiem dobrze.

Spektakl osnuto w zasadniczej części na spotkaniu pisarza (Oskar Jarzombek, dobrze radzący sobie tak w scenach stricte dramatycznych, jak i improwizowanych dialogach z publicznością), który zamierza napisać książkę o mężczyznach i ich problemach z seksuologiem (wyważona, niepozbawiona delikatnego dystansu rola Wojciecha Niemczyka). Przy okazji Marcin próbuje zrozumieć swoje niepowodzenia w kontaktach z chimeryczną i… wyższą od niego narzeczoną (Anna Antoniewicz) i wydawczynią (Ewelina Gronowska). Upatruje ich w trudnych relacjach z despotyczną, dominującą matką (Joanna Kasperek) i niemal stale nieobecnym ojcem (Jacek Mąka). Bohater zdaje się miotać między archetypami tak zwanej męskości: od wojownika, rycerza po czułego wrażliwca. Temat sprzyja epatowaniu obscenicznością, wulgarnością, a jednak twórcom kieleckiego przedstawienia udało się uniknąć pokazywania golizny czy aktów miłosnych rodem z filmów dla dorosłych. Dominuje tu humor słowny oparty na skojarzeniach, dwuznacznościach (czasem z lekka sprośnych), wzbogacony autentycznie zabawnym, niepozbawionym podtekstów wątkiem lokalnym.

Scena zbiorowa. Fot. Natalia Kabanow

Przedstawienie Tadeusza Kabicza ma charakter eklektyczny, łączy w sobie elementy teatru dramatycznego, operowego (znakomity popis gościnnie występującego kontratenora Michała Sławeckiego, wcielającego się w rolę Konia), musicalowego (gościnnie grający Rycerza Maciej Pawlak, wokalista musicalowy znany z ról w teatrach Rampa czy Roma, porywająco wykonujący arię w finale spektaklu), teatru tańca (pomysłowa choreografia Eweliny Adamskiej – Porczyk). Dynamiczny „Koń na rycerzu” w Teatrze Żeromskiego to kolejny przykład świetnej pracy zespołowej, w której każdy twórca wykonał swoją „działkę” na najwyższym poziomie. Wypadałoby wymienić wszystkich, pozostanę jednakowoż na Maksie Macu, autorze imponującej scenografii, Rafale Ryterskim (muzyka) i Arturze Wytrykusie (znakomita reżyseria świateł).

Poza dobrą zabawą ta prapremiera spełnia też ważną rolę edukacyjną. I to nie tylko w obszarze męskiej seksualności. Uczy także szacunku dla odmienności otaczających nas ludzi.


* Recenzja powstała dla portalu "Teatr dla Wszystkich" i tam została opublikowana 15.06.2025 r.

Komentarze