Ciężar pamięci i prawdy *

Na początku był typowy monodram napisany, wyreżyserowany i zagrany przez Stanisława Brejdyganta w warszawskim Teatrze Polonia. Na jednym ze spektakli był reżyser Wojciech Smarzowski, który dostrzegł w monodramie potencjał na film, jednakże pozaartystyczne uwarunkowania nie sprzyjały jego powstaniu. Kiedy uległy one pozytywnej przemianie, reżyser wrócił do tematu, tworząc spektakl telewizyjny, którego premiera odbyła się 19 maja 2025 roku.

Stanisław Brejdygant i Dariusz Toczek. Fot. Arsen Petrovych/TVP

Winny”, bo o nim mowa, to spowiedź wiekowego Bartosza Sowińskiego (w tej roli Stanisław Brejdygant) nagrywana przezeń w więzieniu z myślą o wnuku Marcinie, który zdaniem dziadka powinien poznać prawdę o pewnym wydarzeniu z jego przeszłości. A tak jest porażająca. Oto w 1943 roku młody Bartek (gra go Konrad Szymański, aktor z dużym potencjałem, który pokazał, grając m.in. w „Kruku z Tower” w macierzystym Teatrze Dramatycznym) zamordował żydowskie rodzeństwo, które ukrywał w specjalnie skonstruowanym pomieszczeniu za piwnicą. Zrobił to pod wpływem kłamliwej propagandy szerzonej przez franciszkański „Mały Dziennik”, a oskarżającej Żydów kolaborujących z Sowietami o zamordowanie w Katyniu polskich oficerów, w tym ojca Sowińskiego. Prawda, którą poznaje Bartosz uświadamia mu, że dokonał zbrodni ulegając fałszywym oszczerstwom, antyżydowskiej nagonce. Ciężar kłamstwa i skrywanej tajemnicy staje się dla niego nie do zniesienia do tego stopnia, że donosi na siebie do prokuratury i wymaga na przedstawicielach prawa ukarania go. Tak trafia do więzienia, gdzie nagrał dedykowaną wnukowi „taśmę prawdy”.

Dariusz Toczek jako ksiądz Marcin. Fot. Arsen Petrovych/TVP

Ta mroczna historia z przeszłości staje się dla adaptatora tekstu i reżysera, Wojciecha Smarzowskiego, punktem wyjścia do rozszerzenia opowieści o czasy współczesne. W spektaklu pojawia się ów wnuk Marcin (bardzo dobra rola Dariusza Toczka), który jest księdzem. Odsłuchane przez niego nagranie staje się impulsem do tego, by stanąć w prawdzie. Marcin musi zmierzyć się i rozliczyć nie tylko z historią rodzinną, ale też ze swoją własną i środowiska, które reprezentuje. A Kościół ma sporo za paznokciami. Smarzowski (twórca słynnego „Kleru”, powracający do Teatru Telewizji po blisko 20 latach) nie oszczędza tej instytucji. Wypomina jej odejście od szerzenia miłości bliźniego, która powinna być istotą wiary na rzecz propagowania nienawiści, homofobii (w spektaklu padają pamiętne słowa jednego z arcybiskupów o „tęczowej zarazie”), handlowania kościelnymi gruntami, ukrywania pedofilii, której sprawcami są ludzie w sutannach lub ich homoseksualizmu. Mało optymistyczne w kontekście „oczyszczania się” Kościoła i zindoktrynowanych wiernych jest końcowa scena, podczas której wielu z nich wychodzi ze świątyni podczas wyjawiania prawdy przez księdza Marcina.

Winny” to mocny spektakl tak w kontekście naszej przeszłości, jak i teraźniejszości. Ostrzega w świetle odradzających się poglądów nacjonalistycznych, ksenofobicznych i antysemickich do czego może doprowadzić nasilona propaganda skierowana przeciwko innym ludziom, pokazuje, jak może ona zmienić nawet z gruntu dobrego człowieka (takim jest Sowiński w poruszającej interpretacji Brejdyganta). Oby był impulsem dla oglądających do „stanięcia w prawdzie”. Warto go obejrzeć w Internecie, do którego trafił po premierze, bo mogą znów nastać czasy niesprzyjające pokazywaniu takich drażliwych przedstawień.  

* Recenzja powstała dla portalu "Teatr dla Wszystkich", gdzie z kosmetycznymi zmianami redakcyjnymi została opublikowana 20.05.2025 r.

Komentarze