Mickiewicz bardziej śmieszny niż zakochany

Skończyły się wakacje. Uczniowie i nauczyciele wrócili do szkół. Wrzesień ku obopólnej radości przeznaczają na rozruch po dwumiesięcznej labie. Czyż może być lepszy moment na premierę filmu z wieszczem narodowym w tytule? Wszech grzechem byłoby przepuszczenie okazji, by uniknąć lekcji. Wydaje się zatem, że „Niepewność. Zakochany Mickiewicz” Waldemara Szarka (premiera 13 września 2024 r.) ma murowany sukces frekwencyjny. Nawet jeżeli jeden czy drugi zoil będzie przekonywał, że można sobie ten film darować.


Nikodem Rozbicki jako Mickiewicz. Fot. materiały prasowe

Twórcy scenariusza (poza reżyserem także Zuzanna Szarek i Paweł Jurek) wzięli na warsztat najbardziej znaną, a przez to i najbardziej nośną historię miłości czy też jedynie fascynacji Adama Mickiewicza i Maryli (a właściwie Marianny) Wereszczakówny. Pikanterii całej historii dodaje fakt, iż była ona – jak byśmy to dziś powiedzieli – dziewczyną Tomasza Zana, przyjaciela poety, od lat przyrzeczoną przez rodziców hrabiemu Wawrzyńcowi Puttkamerowi, a siostrą innego kumpla autora „Dziadów” – Michała Wereszczaki. To właśnie on zaprasza 22 – letniego Adama do rodzinnej posiadłości w Tuhanowiczach, gdzie bohaterowie miłosnej historii się poznają. Tak też zaczyna się film Waldemara Szarka. Maryla i Adam dość szybko ulegają wzajemnej fascynacji, kiedy tylko mogą spędzają wspólnie czas w altance lub na łódce tudzież zamaskowani wymykają się do knajpy Żyda Dawida. Zan próbuje „upomnieć się” o swoją sympatię, ale w końcu się poddaje. Poddać się nie zamierza natomiast hrabia Puttkamer (w filmie pada sugestia, iż potrzebuje jej majątku jako spłukany utracjusz). Jakoś jednak słabo wybrzmiewa namiętność kochanków w tym filmie. Ma się wrażenie, że drętwe dialogi służą bardziej pokazaniu sprawności Mickiewicza jako poety, który rymy tworzy „jak z rękawa”, niż romantycznego wielbiciela płci nadobnej. Równie sztucznie i banalnie brzmią rozmowy poety (w 1820 roku bardziej nauczyciela, co z widocznym niesmakiem podkreśla matka Maryli grana przez Dorotę Landowską) z przyjaciółmi. One z kolei mają za zadanie pokazanie, że nie samą poezją Mickiewicz żyje, że jest także zaangażowanym spiskowcem - Filomatą i patriotą. Ten wątek zdaje się być wprowadzony przez autorów niejako na siłę, bez logicznego związku z myślą przewodnią filmu, a w efekcie, jak sądzę niezamierzonym przez twórców, trochę śmieszy. Już samo pojawienie się Piotra Garlickiego jako mnicha w kostiumie jakby żywcem zdartym z Bogusława Lindy – Księdza Robaka z Wajdowskiego „Pana Tadeusza” musi wywoływać przynajmniej uśmiech.

Nikodem Rozbicki (Mickiewicz) i Aleksandra Piotrowska (Maryla). Fot. materiały prasowe

Tych elementów zabawnych, by nie powiedzieć śmiesznych, a niekiedy nawet ocierających się o karykaturę jest w „Niepewności” więcej, by wymienić choćby tylko postać cara Aleksandra I w interpretacji Marka Kality, zamachowca o ksywie „Saper” (w tej roli Łukasz Garlicki „zabity” przez mnicha – snajpera granego przez Garlickiego – seniora), pojedynki bohaterów czy wreszcie (to już naprawdę apogeum śmieszności) scena połowu nimf. Nie pomagają filmowi aktorzy. Przede wszystkim Nikodem Rozbicki w roli Mickiewicza operujący, niczym Beata Fido, dwiema minami i tylomaż uśmiechami, co sprawia że jego postać jest bezbarwna, nie wzbudza większych emocji. Sympatycznie wypadają na ekranie Antoni Sałaj (Tomasz Zan), Adrian Zaremba (Michał Wereszczaka) i Paweł Charyton (hrabia Puttkamer), ale to bardziej zasługa ich młodości i miłej aparycji niż środków aktorskich, dzięki którym stworzyliby oni pogłębione postaci. Nie bez winy jest w tym względzie taki a nie inny scenariusz. Z kolei Aleksandra Piotrowska tworzy Marylę jako jest kobietę z krwi i kości, silną, wolną, bliską współczesnym kanonom i aż trudno uwierzyć, że nie potrafiła zawalczyć o swoje uczucie. Gdybym był do cna okrutny, powiedziałbym, że najbardziej podobał mi się koń, na którym jeździł Adrian Zaremba jako Wereszczaka.

Scena zbiorowa. Fot. materiały prasowe

A jako że taki nie jestem, to przyznam, iż znakomitą muzykę do filmu „Niepewność. Zakochany Mickiewicz” skomponował wybitny polski pianista jazzowy Andrzej Jagodziński. Zdecydowanie więcej mówi ona o emocjach i uczuciach postaci niż miny i słowa aktorów. Muzyka ta tworzy (wraz ze scenografią Magdy Widelskiej - Władyki) klimat epoki, w której żyli bohaterowie. Natomiast Bartoszowi Piotrowskiemu udało się oddać na przecudnej urody zdjęciach domniemaną urodę krajobrazów Nowogródka i Tuhanowicz. Choć było niedaleko do kiczu. Na szczęście operator nie nadużył w swej pracy tak modnych obecnie zdjęć wykonywanych z pomocą drona. Za to w filmie roi się od zdjęć podwodnych, ale to już nie jest wina Piotrowskiego.

I to by było na tyle, jak mówił profesor mniemanologii stosowanej. Po powrocie z kina przeczytałem, że Ministerstwo Edukacji Narodowej anonsuje dzieło Szarka jako pomoc w lekcjach języka polskiego – cóż, ministra trzeba słuchać! A może nie? A zatem, młodzieży szkolna, „róbta jak chceta”!

Komentarze