Duet czyli kwartet - promocja płyty "Pieśń ziemi" Inuli
Dość niecodzienny koncert odbył się 22 września 2024 roku w sali wielofunkcyjnej Ostrowieckiego Browaru Kultury. Wyjątkowość owa zawierała się w tym ,że była to promocja debiutanckiej autorskiej płyty duetu Inula zatytułowanej „Pieśń ziemi”.
![]() |
Inula na scenie OBK. Fot. Krzysztof Krzak |
Duet tworzą Małgorzata Wilczyńska – Mazur i Grzegorz Mazur, którzy tworzą nie tylko parę twórczą, ale również małżeńską, wraz z córkami zamieszkują w niewielkiej wsi Kosowice u podnóża Gór Świętokrzyskich, w gminie Bodzechów, która wraz z miastem Ostrowcem Świętokrzyskim wsparła wydanie ich pierwszego krążka. Tutaj artystyczne małżeństwo hoduje pszczoły i zbiera zioła (Małgorzata jest dyplomowaną zielarką) oraz tworzą i nagrywają płyty (Grzegorz jest z zawodu inżynierem dźwięku); pod koniec ubiegłego roku wydali kolędową noszącą tytuł „Hej, w dzień narodzenia”).
![]() |
Grzegorz Mazur i Małgorzata Wilczyńska-Mazur. Fot. Krzysztof Krzak |
„Pieśń ziemi” to w pełni autorski krążek Inuli, ale przede wszystkim Małgorzaty Wilczyńskiej – Mazur, która napisała wszystkie dziesięć tekstów i skomponowała muzykę do wszystkich utworów (tylko w przypadku dwóch współkompozytorem jest jej mąż, ale może warto by zwiększyć jego udział w dziele komponowania, by nie wkradła się monotonia...). Utwory zawarte na tej płycie utrzymane są przeważnie w stylistyce folkowej, countrowej, etnicznej, choć nie brakuje brzmień zbliżonych do szant (oboje byli przez lata związani z szantową grupą Pod Wiatr), jak choćby w „Łące”. Ale także miłośnicy poezji śpiewanej odnajdą na niej bliskie im klimaty. Bo teksty pisane przez Wilczyńską - Mazur skłaniają do refleksji na temat życia człowieka („To nie wstyd”, „Niespokojny duch”, „Młodość”), tego, co w nim najważniejsze, współistnienia ludzi w symbiozie z przyrodą („Deszcz”, „Serce ziemi”, „Wrzesień”), na temat upływającego czasu. To nie są zwykłe rymowanki, a bardzo osobiste acz uniwersalne odczucia i emocje autorki. Przy czym, co w twórczości młodych ambitnych kandydatów na artystów rzadkie, muzyka nie ma zabarwienia smętnego, depresjogennego - jest raczej spokojna, wesoła, niekiedy wręcz skoczna, generalnie: optymistyczna i klimatyczna. A przy tym bardzo ciekawa pod względem instrumentalnym. Mazurowie zagrali na płycie w sumie na dwudziestu instrumentach, w tym tak niecodziennych i egzotycznych, jak charango pochodzące z Boliwii, chiński gong tam – tam, rosyjska bałałajka basowa czy nigeryjskie udu. W nagraniach Inulę na płycie wsparli również gościnnie: Przemysław Obirek grający na bębnach i perkusjonaliach takich jak cajon, werbel, bongosy, shaker, tamburyn, konga (wystąpił także wraz z basistą Bartoszem Gielzakiem na koncercie w Ostrowcu Świętokrzyskim), Filip Arasimowicz (kontrabas) i Janusz Tytman (mandolina).
![]() |
Bartosz Gielzak i Przemysław Obirek. Fot. Krzysztof Krzak |
Nie będę kłamał, że jestem zagorzałym fanem muzyki wykonywanej przez Inulę. Wysłuchać trwającą niecałe 40 minut płyty – proszę bardzo, nie ma sprawy. Ale z półtoragodzinnym, bo uzupełnionym kilkoma piosenkami spoza krążka, koncertem jest już gorzej, piosenki zaczynają mi się zlewać w jedno. Wtedy pozostaje obserwowanie absolutnie znakomita biegłość muzyków w sferze posługiwania się wieloma instrumentami I w tym względzie moje chapeau bas, szanowni Państwo z Inuli, duetu, który podczas koncertu zorganizowanego przez Miejskie Centrum Kultury w Ostrowcu Świętokrzyskim okazał się kwartetem. A, i jeszcze: brakowało mi trochę męskiego wokalu, choćby w niektórych refrenach.
Komentarze
Prześlij komentarz