Staszek z Gór, już bez Future Folk

W czasach mojego dzieciństwa i bardzo wczesnej młodości popularne było powiedzenie: „Nie lubię chamstwa i góralskiej muzyki”. Musiało ono głęboko utkwić w mojej podświadomości, bowiem nie byłem (i nie jestem) miłośnikiem twórczości takich podmiotów artystycznych, jak Krywań, Zakopower czy – zwłaszcza - Golec uOrkiestra. Jedyną kapelą, której poczynania jako tako tolerowałem była formacja Future Folk. A to za sprawą niezwykle pozytywnej energii, którą rozsyłał jej wokalista Stanisław Karpiel – Bułecka.

Okładka płyty. Fot. materiał prasowy

Oprócz Karpiela – Bułecki w Future Folk grali: Matt Kowalsky (na instrumentach klawiszowych) i Szymon Chyc – Magdzin (skrzypce i śpiew). Panowie dotarli razem do półfinału w Polsatowskim talent show „Must Be The Music. Tylko muzyka” w 2013 roku, kiedy to mieli już na swoim koncie debiutancki krążek „Zbacowanie”. W roku następnym wygrali konkurs „Trendy” festiwalu Sopot TOPtrendy również organizowanego przez Polsat. Zwycięska piosenka („Malinowa dziewczyno”) znalazła się na ich drugiej płycie zatytułowanej „Zbójnicki after” i obok coveru „Bo jo cie kochom” stała się niejako znakiem firmowym Future Folk. Ciągle śpiewa ją sam Stanisław Karpiel – Bułecka, teraz już jako solista (ostatnio na Earth Festival 2024 w Uniejowie), Staszek Z Gór.

Pod takim też pseudonimem nagrał debiutancką solową płytę, którą na początku lipca tego roku wypuściła Warner Music Group. Znajduje się na niej dziesięć utworów, w sumie niewiele ponad 28 minut muzyki. Stylistycznie nie odbiegają one zbyt daleko od tego, co Karpiel – Bułecka proponował jako solista Future Folk, z którym definitywnie zakończył współpracę w styczniu 2024 roku po dwunastu latach wspólnego grania. No, może mniej „wyczuwalny” jest tu góralski folklor, a jeśli nawet to ma on w moim odczuciu zdecydowanie pastiszowy charakter, co szczególnie wyraźnie słychać w żeńskich chórkach. Dominują elektroniczne brzmienia, taneczne rytmy z elementami rapu i reggae będące dziełem kompozytorskim Huberta Gasiula i Arkadiusza Kopery. Oryginalne są teksty napisane m.in. przez Maję Studzińską, Monikę Wydrzyńską, Michała Kusia i Huberta Gasiula. Większość z nich bezpośrednio dotyczy tematyki górskiej, życia mieszkańców tych terenów, piękna tutejszej przyrody, tradycji, zwyczajów. Także zwyczajów turystów masowo najeżdżających zakopiańskie… Krupówki i okoliczne lokale. Autorzy tekstów swoje obserwacje przedstawiają jednakże z dużym poczuciem humoru, przymrużeniem oka. I ta stylistyka doskonale koresponduje z warstwą muzyczną zachęcającą do tańca (czasem zachęcającą wprost, jak w piosence „Chodź potańczyć”) czy do wspólnego śpiewania (vide: „Karpacz”, „Rąbanka”, „Johip”, „Lawina”). Pewnym zaskoczeniem, przynajmniej dla mnie, jest gościnny udział w nagraniu debiutanckiego krążka Staszka z Gór Kamila Bednarka w ciekawej, refleksyjnej piosence „Kasprowy”.

Płyta to dopiero pierwszy krok piosenkarza w stronę budowania własnej solowej marki na polskim rynku muzycznym. Potencjał Stanisław Karpiel – Bułecka ma niezaprzeczalny, musi jednak skupić się bardziej na lansowaniu, zwłaszcza podczas koncertów telewizyjnych, tych utworów, które kojarzyć się będą wyłącznie z nim. A piosenki Staszka z Gór wcale nie ustępują przebojowością sztandarowemu przebojowi lansowanemu przezeń jeszcze z Future Folk.

Komentarze