"Broad Peak" Leszka Dawida - daleko od szczytu
Myślę, że nie tylko ja dużo sobie obiecywałem po tym filmie i nie tylko ja jestem rozczarowany. A przecież już choćby tematyka dawała możliwości stworzenia obrazu pełnego emocji i wzruszeń, tymczasem powstał film ich praktycznie pozbawiony. Od 14 września 2022 roku „Broad Peak” wyreżyserowany przez Leszka Dawida, pokazywany wcześniej w kinach, trafił na platformę Netflix.
![]() |
Scena z filmu. Fot. |
Akcja
filmu rozpoczyna się w 1988 roku podczas międzynarodowej wyprawy
himalajskiej, której celem jest zdobycie K 2, najtrudniejszej góry
świata zimą. Wyprawą dowodzi Andrzej Zawada, znakomity polski
himalaista, a prywatnie mąż równie znakomitej aktorki, Anny
Milewskiej, w filmie grany przez Tomasza
Sapryka.
Atak na ten szczyt kończy się niepowodzeniem, wywołując
powszechną frustrację uczestników wyprawy. Dwaj z nich: Maciej
Berbeka (Ireneusz
Czop)i
Alek Lwow (Piotr
Głowacki)
przekonują Zawadę, by nie jako zamiast zdobyć znajdujący się
nieopodal Broad Peak. W
przekonaniu Berbeki ten atak kończy się
zdobyciem ośmiotysięcznika. Prawda okaże się, po trzech latach,
zgoła inna i zdeterminuje postępowanie i zachowanie himalaisty na
długie lata. Ćwierć wieku po tamtej pechowej wyprawie pojawia się
szansa dokończenia rozpoczętego podczas niej dzieła. Maciej
Berbeka znów rusza na Broad Peak w wyprawie kierowanej przez
Krzysztofa Wielickiego (Łukasz Simlat). Towarzyszą mu: Adam
Bielecki, Tomasz Kowalski i Artur Małek (w ich rolach występują:
Dawid Ogrodnik, Maciej Raniszewski i Maciej Kulig). Niestety, ta
kluczowa dla losów dwóch z nich wyprawa została potraktowana przez
twórców po macoszemu, pokazana po łebkach, ot, kilka ujęć
wspinaczki i wspinacza na szczycie z informacją, o której godzinie
stanął na szczycie. Feralny powrót z Broad Peak został jedynie
zasygnalizowany fragmentem archiwalnego nagrania próby połączenia
się kierownika wyprawy z Maciejem Berbeką i... ciemnym ekranem. Tak
jakby twórcy, a zwłaszcza scenarzysta Łukasz
Ludkowski,
stracili nagle serce do opowiadanej historii. A przecież potencjał
dramaturgiczny tkwiący w tragicznie zakończonym zejściu ze szczytu
był ogromny. Niestety, tylko był...
![]() |
Ireneusz Czop jako Maciej Berbeka. Fot. |
To
niewykorzystanie ewidentnego potencjału, jaki dawała przedstawiana
historia musi dziwić zwłaszcza w kontekście pierwszej części
filmu, tej o wyprawie w 1988 roku, znakomicie oddającej poprzez
rewelacyjne zdjęcia Łukasza
Gutta
(kręcone m.in. w Karakorum), wzmocnione niezwykle dramatyczną
muzyką skomponowaną przez Łukasza
Targosza
trud wspinaczki wysokogórskiej, ale też i nie do końca oczywiste
relacje między bohaterami. Osobiście żałuję , że postać żony
Berbeki, Ewy, granej przez Maję
Ostaszewską
została skonstruowana dość stereotypowo. To odebrało aktorce
możliwości pokazania czegoś więcej niż tylko pogodzonej z pasją
męża kobiety. Również i Ireneusz Czop nie dostał od scenarzysty
i reżysera wystarczająco dużo materiału, by pokazać wewnętrzny
dramat granego przez siebie bohatera. Choć aktor robi co może, by
poruszyć widza losem postaci himalaisty. Niestety, ów widz – jak
czytam w pierwszych wypowiedziach po projekcji w internecie –
najczęściej pozostaje nieporuszony, niewstrząśnięty tragedią,
by nie powiedzieć obojętny wobec niej. W tej liczbie jest i piszący
te słowa, rozczarowany „letnim” przekazem pełnego pasji,
miłości do gór i rodziny losu wybitnego himalaisty. Co nie znaczy, że odradzam obejrzenie najnowszego dzieła autora filmu "Jesteś Bogiem". Obejrzeć warto, choćby po to, by się... rozczarować.
Komentarze
Prześlij komentarz