Tewje Mleczarz córki miał… - premiera Amatorskiego Młodzieżowego Teatru OBibooK

Coraz ambitniej poczyna sobie Amatorski Młodzieżowy Teatr OBibooK (postuluję wymawiać: obibuk, od angielskiego słowa: książka, nie obibok, bo zarówno twórców, jak i aktorską młodzież żadną miarą nie wolno tym pejoratywnym mianem określać), działający w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Ostrowcu Świętokrzyskim. Po klasyce polskiej, czyli „Balladynie” Słowackiego, ten nieprofesjonalny zespół teatralny pokazał premierowo 28 marca 2025 roku adaptację klasyki światowej, czyli „Dziejów Tewjego Mleczarza”, które swego czasu legły u podstaw słynnego musicalu „Skrzypek na dachu”.

Bartosz Kotkowski, Agnieszka Suswał i Emilia Woźny. Fot. Krzysztof Krzak

Powieść napisał pod koniec XIX wieku Salomon Rabinowicz tworzący pod pseudonimem Szolem Alejchem. Tytułowy bohater, ubogi mleczarz(gra go z dużym zacięciem komediowym Bartosz Kotkowski) z żydowskiej wioski Kasrylewka ima się rozmaitych zajęć, by poprawić ekonomiczną sytuację swojej rodziny, składającej się z żony Gołde (Agnieszka Suswał) i pięciu córek, które chce odpowiednio wydać za mąż. Robi to z różnym powodzeniem, choć warto przy okazji dodać, że każdą sytuację, każde niepowodzenie i własną biedę Tewje tłumaczy powołując się na Biblię lub Dobrą Księgę. A tych nieszczęść jest zaiste niemało. Zaczyna się od utraty przez mleczarza pieniędzy w efekcie układu z oszustem, następnie pierwsze dwie córki zaręczają się po kryjomu, bez zgody ojca i wbrew tradycji: Cejtla (wyrazista rola Emilii Woźny), odrzucając ofertę małżeństwa z bogatym wdowcem-rzeźnikiem Lejzerem Wolfem (Jan Kapusta) wychodzi za mąż za biednego krawca Motela (Błażej Szeremet)i prowadzi życie biednej kobiety (później wdowy), a Hodel (Julia Szymańska) musi wyjechać do Perczyka (Jakub Skrok), którego za działalność rewolucyjną zesłano na Sybir, gdzie ciężko pracuje. Tewje wydziedzicza córkę Chawę (przekonująca pod każdym względem kreacja Julii Salamon), bo ta wydaje się za goja Fiedkę (tą ładnie zagraną rolą z Teatrem OBibooK żegna się Tymoteusz Cielecki). Następną tragedią jest samobójstwo córki Szprince (poruszająco zagrała ją Izabela Rokoszna) z powodu odrzucenia jej przez rodzinę wybranka. Tylko Bielke (Weronika Karbowniczek) wychodzi za mąż zgodnie z wolą ojca i podpowiedzią swatki Jente (Julia Kosikowska) za bogatego Pedocera (Adam Madkour), ale ten wkrótce bankrutuje. Wreszcie bohatera dotyka śmierć żony i w ostateczności życie na emigracji z powodu wysiedlenia Żydów z rodzinnej ich wioski. Tewje opuszcza Kasrylewkę pogodzony z tym, że tak hołubiona przez niego tradycja musi ustąpić miejsca uczuciu, które stało się głównym motorem życia i decyzji jego córek.


Scena zbiorowa. Fot. Krzysztof Krzak

Historia zaiste wielowątkowa, sztuka wieloobsadowa (18 postaci na scenie) - nie ma lekko! Ale reżyserująca ten spektakl (przy współpracy Anny Kosikowskiej) Kinga Dziułka – Łojek znakomicie poradziła sobie z tym zadaniem. Dokonała ona też zgrabnej kompilacji książki Alejchema z librettem musicalu „Skrzypek na dachu” autorstwa Josepha Steina (z offu pobrzmiewa też dyskretnie muzyka z tego słynnego widowiska). Przedstawienie ma dobre tempo, w żadnej mierze nie nuży i nie irytuje. Warta docenienia jest dbałość twórców o stworzenie na scenie klimatu XIX-wiecznego domu biednego Żyda, a także pokazanie kolorytu środowiska Kasrylewki, do czego przyczynili się aktorzy grający role dalszoplanowe: Wiktoria Bochniak jako Mordka, Sabrina Bocian (Nauma), Mikołaj Pietrzycki (Policjant), Magdalena Głąb (Rabin) i Maja Kołbut (Fruma Sara).

Scena zbiorowa. Fot. Krzysztof Krzak

Na upartego można by się dopatrzeć w „Dziejach Tewjego Mleczarza” zaprezentowanych przez Młodzieżowy Teatr Amatorski OBibooK niejakich mankamentów. Wciąż pojawiało się (acz w zdecydowanie mniejszej częstotliwości) bezproduktywne dreptanie po scenie, były „puste sceny” między poszczególnymi epizodami, czasem zawodziła pamięć, dokuczał niesforny sztuczny zarost, momentami szwankowała technika… Ale nic to! - jak by powiedział pan Wołodyjowski. W teatrze liczą się przede wszystkim emocje, a tych tutaj nie brakowało. Było wesoło, ale i refleksyjnie, wzruszająco. I był entuzjazm młodych adeptów aktorstwa, ich radość ze wspólnego bycia na scenie ku zachwytowi licznie przybyłej publiczności.



Komentarze