Daleko od Leśnej Góry *

Niemal codziennie słyszymy szokujące informacje o wydarzeniach, w których obiektem agresji są pracownicy służby zdrowia, szczególnie karetek pogotowia. „Pogo”, monodram w wykonaniu Marcina Hycnara pokazany w Teatrze Telewizji 3 marca 2025 roku znakomicie wpisał się w coraz poważniejszą i niezbędną dyskusję poprzedzającą realne działania mające doprowadzić do zapewnienia medykom podstawowego bezpieczeństwa podczas udzielania pomocy potrzebującym. Ale „Pogo” jest głównie… nie o tym.

Marcin Hycnar. Fot. Katarzyna Kural-Sadowska/Teatr Polonia w Warszawie

Autorem reporterskiej książki, na podstawie której Kinga Dębska napisała scenariusz i następnie spektakl wyreżyserowała (pierwotnie w warszawskim Teatrze Polonia, gdzie premiera odbyła się w połowie czerwca 2023 r.) jest Jakub Sieczko, lekarz anestezjolog i specjalista intensywnej terapii, który przez sześć lat przepracował jako szef zespołu ratownictwa medycznego w warszawskim pogotowiu (ze szczególnym uwzględnieniem Grochowa). Bohater przedstawienia, alter ego autora, opowiada o swoich doświadczeniach z tego okresu. Jakże to są odmienne obrazy od tych, które prezentowane są w „medycznych” serialach, które bardziej wpisują się w gatunek medical fiction niż w produkcje o charakterze realistycznym. W narracji bohatera „Pogo” na pierwszy plan wybija się codzienna walka lekarzy nie tylko o zdrowie i życie pacjentów lecz także z obezwładniającą bezradnością wobec niedoskonałości systemu służby zdrowia. Pan doktor prowadzi widza przez najciemniejsze strony codziennej rzeczywistości zawodowej członków zespołu ratowniczego; widz „odwiedza” wraz z nim meliny, ratuje pijaków, bezdomnych, osoby starsze i samotne, wydobywa ofiary wypadków komunikacyjnych. Ale w tej snutej z naturalistyczną dokładnością opowieści nie brakuje też elementów humorystycznych i rzadkich chwil prawdziwej satysfakcji z uratowania czyjegoś życia. Na wskroś sugestywna kreacja Marcina Hycnara pozwala oglądającemu poczuć cały trud pracy medyków z pogotowia ratunkowego, a we fragmencie spektaklu mówiącym o śmierci dzieci przeżyć prawdziwy wstrząs.

O tym, że Marcin Hycnar jest świetnym aktorem wiedziałem od czasu, gdy zobaczyłem go w roli Artura w „Tangu” Mrożka (reż. Jerzy Jarocki) na scenie Teatru Narodowego. Po jego występie w „Pogo” uważam, że jest aktorem wybitnym. Dzięki jego kreacji widz przeżywa prawdziwy rollercoaster emocji, aktor jest prawdziwy w każdym słowie, ale i w każdym z pozoru mało istotnym geście, ruchu, spojrzeniu, załamaniu głosu, operowaniu pauzą. Hycnar z niezwykłą łatwością przechodzi od dramatu do elementów komicznych, gdy na przykład parodiuje pijaną kobietę, która wypadła z balkonu i inne charakterystyczne postaci. Jest też wiarygodny, gdy mówi o „kosztach własnych” pracowników pogotowia. To jest genialne w każdym calu aktorstwo. Słusznie więc jury II edycji Festiwalu Sztuki Aktorskiej TEATROPOLIS w Łodzi przyznało mu statuetkę za najlepszą rolę w kategorii Open, a sam spektaklu nagrodziło Grand Prix.  

Marcin Hycnar i Radosław Luka. Fot. Katarzyna Kural-Sadowska/Teatr Polonia w Warszawie

Znakomitym pomysłem reżyserskim Kingi Dębskiej było wprowadzenie do spektaklu postaci kierowcy karetki. Odtwarzający go Radosław Luka jest jednocześnie kompozytorem wykonującym na żywo muzykę tworzącą atmosferę spektaklu i akcentującą w wielu momentach odczucia i emocje głównego bohatera. Szkoda tylko, że spektakl trwający w teatrze niemal dwie godziny, w telewizji został skrócony do zaledwie 80 minut. Na szczęście wciąż znajduje się on w repertuarze Teatru Polonia i jest szansa, by zobaczyć to doskonałe, poruszające i momentami zabawne przedstawienie w pełnej wersji i na żywo.

* Recenzja powstała dla portalu "Teatr dla Wszystkich" i tam została opublikowana 4.03.2025 r.




Komentarze